Zabytek z drabiny - czyli jak zrobić dobre zdjęcie
Różne miałam problemy z fotografowaniem obiektów, ale najwięcej sprawiały zabytki.
Fotografia zabytków to bardzo wymagające zadanie. Weźmy na przykład taki obraz olejny - koszmar każdego fotografa: przeważnie wisi w ciemnym pomieszczeniu, a jeśli jest oświetlony, to tak, że całość jest jednym wielkim blikiem. Kiedyś dyrektor jednego z muzeów zlecił "chałupniczo" skatalogowanie obrazów swoim pracownikom. Do karty obiektu zawsze jest dołączone zdjęcie. W zasadzie muzealnicy nie musieli biegać i fotografować wszystkiego: wystarczyło, by zrobili zdjęcie jednego obrazu, a później wklejali do każdej karty. Wszystkie były równie nieczytelne.
Albo taki obiekt sakralny, np. kielich czy monstrancja. też ma mnóstwo blików, a jeśli jeszcze znajduje się za szybą. trzeba dokonywać cudów, by ich było jak najmniej lub by były sensownie rozłożone. Sytuacja analogiczna: robiłem zdjęcie świętej, leżącej w szklanej trumnie (nie w Polsce). Temat fajny, koszmarów też nie miałem. Ale co z tego, jeśli w szklanej tafli było mnóstwo odbić świateł - tych z żyrandoli i tych ze świec. Musiałem znaleźć taką pozycję, by światła ze świec układały się w sensowną całość na szklanej tafli trumny i tworzyły dopełnienie.
Kiedyś fotografowałem łuk tęczowy w jednej z katedr. Wysoko niesamowicie. Podszedłem do konfesjonału i powiedziałem, że chcę wejść na oparcie ławki. I co powiecie? Uczynny ksiądz wskazał mi drabinę w zakrystii. Miałem najlepsze zdjęcia, nie mówiąc już o tym, że ze wspomnianej drabiny sfotografowałem także malowidło w ołtarzu głównym. Umieszczone jest tak wysoko, że fotografia z dołu nie miała sensu.
Więc - fotografując zabytki - pytajcie o drabinę.